poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Giełda minerałów w Łodzi

Już tydzień temu chciałam się pochwalić zdobyczami z Giełdy biżuterii i minerałów, jaka odbyła się w Łodzi w hali MOSiR. Nakupowałam mnóstwo śliczności, część wyłącznie dla siebie czy dla siostry, inne po prostu na nowe projekty. Zachwyciły mnie jak zwykle odmiany kamieni, zawsze na tej giełdzie zobaczę przynajmniej jeden kamień, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Aż ciężko sobie wyobrazić, że jest ich aż tyle. I to każdy piękniejszy od poprzedniego. Powiem szczerze, że gdyby nie ograniczenia budżetowe to pewnie wykupiłabym całą giełdę. Mówię Wam, były tak piękne okazy, że czasami aż żal mi było odchodzić od danego stoiska. Ale wiadomo, nie można mieć wszystkiego.

Tym razem zakochałam się w labradorycie. Nie żebym go nigdy nie widziała, bo podziwiałam już niejeden zachwycający projekt z jego udziałem. Ale tym razem postanowiłam go dla siebie kupić. Znalazłam okaz niemal idealny. Miał piękny niebieski połysk, ładny owalny kształt. Może jedynie był nieco za gruby, przez co dość ciężki. Niestety jego cena też była ciężka do przełknięcia i ostatecznie musiałam zrezygnować. (Odciągali mnie prawie siłą od tego stoiska.)

Ale udało mi się kupić inny okaz. Może nie jest idealny, ale marzenie o własnym labradorycie spełniłam. I to potrójnie. Kupiłam maleństwo na naszyjnik i drugi, spory kamień trochę nieregularny i kanciasty. Za to trzeci ładniutki, owalny, ale gruby i ciężki. Może na naszyjnik się nie nadaje, ale kupiłam go prawie za darmo! Właściciel stoiska wyglądał jak szalony profesorek z kreskówek robiący zadziwiające eksperymenty. :D Cóż, lepszy rydz niż nic :) Ja tam jestem zadowolona, mimo, że te trzy cudowności nie są idealne.

Spełniłam i drugie marzenie. O zegarku na łańcuszku. Widziałam taki na ryneczku, ale nie miałam przy sobie kasy. Gdy wróciłam po jakimś czasie to oczywiście go nie było, ani żadnego innego, wszystkie wyprzedane. Skusiłam się zatem na giełdzie. Wybrałam nieco inny, bo jakby z porcelanowym wieczkiem z marokańską mozaiką - tak mi się kojarzy, choć pewnie ktoś powie żebym puknęła się w głowę, bo to ni w ząb nie jest marokańskie. Ale to moja wizja i już. Zatem kupiłam marokański zegarek. :D A właściwie dostałam go w prezencie od rodzinki.

I oczywiście kupiłam mnóstwo kamieni. Ale i tak mniej niż ostatnio, bo wybierałam okazy, jakich jeszcze nie miałam. A jest parę cudeniek. Jaspis leopardzi(!), różowy agat, tygrysie oko, krzemień pasiasty, dwa donaty, muszla paua(!), jaspis krajobrazowy, agat mszysty, bycze oko(!) i drewniane plastry z jabłoni i wiśni. Nie wymieniłam wszystkiego. Niektórych nazw nie znam i nie potrafię ich odszyfrować...Inne są oczywiste i pewnie wiecie co jak się nazywa. A wiecie może jak się nazywa ten kamień na dole na ostatnim zdjęciu, biały z ciemno zielonymi żyłkami jak agat mszysty (tylko nie jest przezroczysty jak on)? To też jakaś jego odmiana? Albo te fioletowo-szare na górze po prawo na drugim zdjęciu, na papierowej torbie? Jest śliczny a nie zapytałam o nazwę :(





To chyba tyle dzisiaj. Mam jeszcze do pokazania kolczyki. I pytanie dotyczące ich, jeszcze nie mam jak wrzucić fotek... Ale muszę się Was coś poradzić. Jutro.

5 komentarzy:

  1. Ale skarby! Pewnie niedlugo pokazesz nam cos pieknego ::)

    http://diyblog3.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj, rzeczywiście same cudeńka kupiłaś. Życzę Ci owocnej pracy z tymi ślicznościami.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko na zdjęciach to Twoje zakupy? Niezła jesteś. Zajrzyj na stronę www.geogut.pl i na www.straganezoteryczny.pl. Zobacz na "geogut" cenę labradorytów, tylko nie zemdlej.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto! ale poszalałaś! Chyba majątek utopiłaś w tych kamykach? Ja wiem,było warto! Kocham kamienie,
    i trudno było mi się z niektórymi rozstać! Życzę udanych projektów ! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że już niedługo coś nowego stworzę z nowym kamieniem w roli głównej, Tylko czy ja się zdecyduję, który wziąć najpierw? :D Owszem dużo wydałam, ale nie mogłam się oprzeć, bo ja też kocham kamienie odkąd pamiętam. Na razie zrobię sobie przerwę w zakupach. Mam co obszywać.
    Aniu, zobaczyłam ceny tych labradorytów, niezła kasa... Ale one są takie cudowne!! Jakby ktoś duszę czy wschód słońca zamknął w czeluściach skały by zachować na zawsze!!
    Dziękuję Wam kochane za odwiedziny!! Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...