Pierwsze będą kolczyki, które zrobiłam na świąteczny prezent dla przyjaciółki. Zielono-fioletowe, bo to są jej ulubione kolory (przynajmniej w tej chwili :P). Peridot obszyty drobnymi koralikami ściegiem cegiełkowym (zwanym też murkiem - brick stich). Po dwa odcienie zielonego i fioletowe ułożone w kręgi. Lekkie, dość duże i na biglach olbrzymach - czyli takie jak lubi. Spotkały się nie tylko z jej zachwytem, ale zrobiły również furorę w pracy, wszystkie koleżanki jej zazdrościły. Dość przechwałek. Nie o to przecież chodziło...
A teraz coś zupełnie nowego! Spróbowałam zrobić pierścionek na święta, dla siebie. Wyszło ładnie, ale mimo ciągłego mierzenia, zrobiłam za duży. Na szczęście pasuje na mamy palec, więc praca nie pójdzie na marne. Podoba się i już parę osób miałoby na niego chrapkę.
Niebieski środek, czarne drobne koraliki i galwanizowane w kolorze starego złota, które niestety strasznie się wycierają. Ale pierścionek ma swój urok nawet, mimo zmiany koloru koralików.
Kolejny będzie zwariowany naszyjnik w 4 kolorach. Zakręcony obszyty środek i spiralna linka w tych samych odcieniach. Dość zwariowany, no ale ładnie się mieni...
Kolejny nowy eksperyment - broszka. Prosta forma, ale w ładnym kolorze z agatem w miodowym odcieniu. Całość w nieco egipskim klimacie, tak mi się skojarzyło. Wykończyłam ją agrafką w złotym kolorze. Myślę, że może się podobać.
Na koniec dwa zaczęte projekty. Jeden już trochę leży, brak mi weny na wykończenie. Bordowo-żółty jaspis mokait obszyty drobnymi żółtymi koralikami oraz bordowymi kamieniami fasetowanymi (prawdopodobnie jest to awenturyn czerwony, ale nie mam pewności). Frędzel poza tymi samymi kulkami zawiera jeszcze marmur red line.
I już całkiem ostatni. Zainspirowany naszyjnikiem podpatrzonym w programie Trinny i Susannah ubierają Belgię.
Szklany kamyczek obszyłam wieloma rzędami koralików od złota, czerwieni, poprzez granat i koncząc znów na złocie. Powyżej drugi żółty kamyczek, tym razem płaski, jak się kiedyś naszywało na jakże "twarzowe" swetry itp. Obszyłam również złotymi koralikami. Zastanawiam się czy nie dodać mu krótkich frędzli z dużymi kulami, jak zakładał pierwotny projekt, ale ciężko mi się zdecydować. Chciałam powiesić go na łańcuszku... może czarnym...
I na razie to tyle. Ale głowę znów mam pełną pomysłów. Do tego jeszcze siostra prosiła mnie o kilka projektów dla niej, już prawie obmyślone. Kolejne, zainspirowane książką "Klejnoty świata", czekają w zeszycie aż wymyślę jak je wykonać z moich koralików. Na pewno wypróbuję również nowe ściegi, obejrzałam sporo filmików na YouTubie i stron z opisami ściegów, także znów spróbuję czegoś nowego, żeby nie znudziła mi się dłubanina. Szkoda tylko, że jeszcze nikt nie wymyślił trafnego odpowiednika angielskiego słowa BEADING, bo przecież nie da się koralikować :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz