środa, 24 listopada 2010

Ach te początki...

Jak każda biżuteryjka zaczynałam od prostego nawlekania koralików jeden za drugim w różnych konfiguracjach. Były to najczęściej kolczyki, mniej lub bardziej udane.




Potem były próby oplatania drutem, zwłaszcza kolczyków. Ciężko to jeszcze nazwać wire-wrappingiem, ale takie są początki.
 













W ogóle na początku pochłaniało mnie tylko robienie kolczyków. Bransoletki pojawiały się sporadycznie. Naszyjniki, tak na prawdę robię od niedawna. Pierwszy był na zamówienie, ale okazało się, że kamienie były za małe dla tej osoby i teraz należy on do mnie.
(Zdjęcia niestety nie są zbyt pomysłowe ani najlepszej jakości, bardziej wciągało mnie tworzenie biżuterii.)

Był też eksperyment ze sznurkiem - również na prezent, tym razem dla Cioci.
No i wreszcie po kursie biżuterii hand-made, zainteresowałam się co można zrobić z tych małych koralików, które do tej pory uważałam za nieprzydatne.

 Oto co udało się stworzyć na kursie: (chyba nic nie pominęłam, oprócz jednego na szydełku)

 










I moja duma, na zakończenie kursu do sesji zdjęciowej zrobiłam ten naszyjnik na sznurku. Trwało to jakieś bite 4 dni!! Do dziś wszyscy się nim zachwycają!


Natchnęło mnie po kursie na naszyjniki, wisiory...



 bransoletki i kolczyki...

 

kwadratowe plecionki...











Gdy już nie wyobrażałam sobie biżuterii bez drobnych koralików, zaczęła się moja przygoda, a raczej nowa fascynacja haftem koralikowym. Ale to już historia na kolejnego posta...

1 komentarz:

  1. Naszyjnik oraz pasujace do niego klipsy robia duze wrazenie i wzbudzaja zainteresowanie wsrod moich kolezanek, podobnie jak Tureckie lampiony - klipsy, ktore mi swietnie pasuja do korali.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...