Miałam nie pisać o całkiem prywatnych sprawach niedotyczących bloga czy w ogóle rękodzieła. Ale pośrednio to o czym chcę napisać łączy się z tym tematem, więc czuję się usprawiedliwiona.
Ostatnie dwa dni były ciężkie. Na prawdę poczułam co znaczy ciężki dzień - fizyczne i psychiczne zmęczenie dało mi się we znaki. We wtorek się nałaziłam i nadenerwowałam. W środę już od samego rana przeżyłam tzw. przygodę tramwajową - szkoda gadać. Wykończona dniem poprzednim i drogą do pracy, nie miałam nastroju i chciałam, żeby ten dzień się wreszcie skończył. Na szczęście sam koniec dnia zrekompensował mi wszystko! Ale po kolei...
Po południu, po pracy spotkałam się z koleżanką (nawet ośmielę się napisać przyjaciółką i mam nadzieję że jest to przyjaźń obustronna), z którą chodziłyśmy razem do podstawówki i gimnazjum. Potem nasze drogi nieco się rozeszły, chociaż spotkałyśmy się jeszcze kilka razy w towarzystwie dwóch innych koleżanek na krótkie pogaduchy. Ale minęło trochę czasu i dopiero teraz udało nam się dogadać szczegóły i spotkałyśmy się "po latach". Ania aktualnie robi doktorat z biotechnologii w Danii. Na święta przyjechała do domu i na moje szczęście upchnęła mnie w swoim grafiku spotkań i odwiedzin. :) Powiem Wam szczerze, że jeszcze nigdy nie przegadałam z taką przyjemnością ciurkiem tyle godzin (ponad 4), gdzie każda z nas miała wiele do opowiedzenia, powspominania. Do tego świetnie się bawiłam, spędziłam na prawdę miło czas, wręcz odpoczęłam, zrelaksowałam się i energii starczyło mi nawet na dziś (mimo okropnie przygnębiającej pogody czuję się świetnie). Tak właśnie działa towarzystwo Ani! Jest to na prawdę bardzo pozytywnie zakręcona osoba i dokładnie taka jak ją zapamiętałam sprzed lat.
Po tym spotkaniu powiem Wam, że z przeszłości pamięta się na prawdę dziwne rzeczy. Bo np. pamiętam jak w podstawówce na korytarzu haftowałyśmy krzyżykami, jak Ania nauczyła mnie mereżki do obrabiania serwetek. To właśnie ona zaraziła mnie haftem krzyżykowym i może stąd właśnie wzięło się później moje zamiłowanie do haftu koralikowego?? Kto wie...
Ale spotkanie na pewno będę bardzo miło wspominać i mam nadzieję, że uda nam się spotkać znowu w niezbyt długim odstępie czasu.
A teraz kwestia dlaczego czuję usprawiedliwiona pisząc o tym wszystkim. Po pierwsze chciałam się podzielić pozytywnymi przeżyciami, bo na prawdę to spotkanie dodało mi energii i nastroiło pozytywnie (mam nadzieję, że na długo!). Po drugie zrobiłam dla Ani parę dekupażowych, filcowych i koralikowych drobiazgów. Ogólnie wzory wybrała Ania, ale do ostatniej chwili nie wiedziała jaki będzie ostateczny efekt. Wystawiłam jej cierpliwość na męki i niezłą próbę, dopiero w połowie spotkania pokazałam co zrobiłam. Była zachwycona i mam nadzieję, że szczerze, chociaż znając Anię (sama mi to powiedziała), powiedziałaby gdyby było coś nie tak. Kamień spadł mi z serca!!
Zrobiłam dwie filcowe broszki, jedna dla niej, jedna dla mamy. Kolczyki wachlarze dla jej koleżanki i świderki dla Ani. Podkładki pod kubki z obrazami Van Gogha. Szkatułkę na listy z irysami. Chustecznik w słoneczniki ze złotymi spękaniami. I granatową tacę również w słoneczniki, ale drobne. Zapomniałabym o świecznikach szklanych z papierem ryżowym i krokusami. Roboty było mnóstwo, ale satysfakcja z radości Ani BEZCENNA, jak mówią na reklamach :p To było niesamowicie miłe uczucie i taka satysfakcja, że moja praca się podoba, że wywołała uśmiech i radość, że Ania umieści to gdzieś w domku czy Danii i będzie z tego korzystać (bo nie wszystko musi być tylko do patrzenia, wolę przydatne rzeczy). No nie umiem opisać tego tak jak czuję, ale to jest na prawdę niesamowite!! To dla tego uczucia właśnie zajmuję się rękodziełem, pewnie nie tylko ja :D
Chciałam wrzucić od razu wszystkie zdjęcia, ale post byłby za długi, więc podzielę na kilka. Będę mogła wrzucić więcej zdjęć jednej rzeczy, żeby uchwycić wszystkie szczegóły...
Dziś: TACA
Oklejona papierem w słoneczniki i inne kwiatki. Pomalowana na granatowo. Polakierowana lakierem wodnym, a na wierzchu syntetycznym dla ochrony przy użytkowaniu, błyszczy się niemal jak tafla lodu :)
CDN...
Witaj,
OdpowiedzUsuńtaca wyszła Ci przecudnie, a znając Twoje umiejętności śmiem już teraz twierdzić że pozostałe prezenty na pewno są równie piękne.
A z okazji zbliżających się świąt życzę Ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń oraz samych słonecznych i radosnych dni :-)
Pozdrawiam gorąco.
Witaj! Miałam nadzieję,że będę pierwsza z moim komentarzem,ale ubiegła mnie Artigia, pisząc słowo,w słowo to co ja chciałam Ci powiedzieć , w takiej sytuacji nie mogę zrobić nic innego jak powiedzieć :
OdpowiedzUsuńpotwierdzam !!! Pozdrawiam i życzę spokojnych , zdrowych Świąt !!!
Coraz bardziej podziwiam nie tylko talent , a wręcz artyzm w produkcji "dzieł sztuki" z haftu koralikowego, dekupażu(pozwolę sobie na taką pisownię) czy filcowania na sucho lecz także talent literacki w pisaniu tego bloga Mojej Kochanej Córeczki.
OdpowiedzUsuńMama.
Zdrowych, wesołych, radosnych Świąt Wielkanocy, mokrego dyngusa i smacznego jajka dla wszystkich odwiedzających tego bloga.
Dumna Mama
Nie wiem czy nie przeceniacie mojego talentu, zwłaszcza w kwestii dekupażu...Ale bardzo dziękuję za miłe słowa!!
OdpowiedzUsuń