Dawno nie pisałam to pomyślałam, że naskrobię kilka słów, mimo, że nie mam się jeszcze czym pochwalić. W tej chwili robię czarno-szary naszyjnik. Kamień to obsydian śnieżny. Wisior już praktycznie jest, może jeszcze coś do niego dodam, ale nie mam na razie pewności.
Postanowiłam tym razem powiesić wisior na sznurze koralikowym zrobionym szydełkiem. Nawlokłam już koraliki na szpulkę nici i nawet kawałek zaczęłam, ale mam problem i to nie mały. Próbowałam go zacząć kilka razy. Po kilku rzędach mozolnie wydłubanych nagle zaczyna mi się to pruć! I to kilka rzędów, które dopiero co zrobiłam (nie do samego końca, tylko 2-3 rzędy). Myślałam, że tylko tego jednego dnia mi nie idzie, ale wczoraj spróbowałam znowu i nadal się pruje po kilku zrobionych rzędach. Nie wiem co jest nie tak, bo wszystko robię jak do tej pory. Nie miałam czarnego kordonka, więc użyłam nici, którą wyszywam haft koralikowy. Już kawałek takiego sznura robiłam na takiej właśnie nitce, czyli się da, raczej nie jest to wina użytej nitki. Zastanawiam się czy nie spruć do końca i dodać parę szarych koralików, żeby łatwiej się robiło pierwsze rzędy, bo może coś źle na początku zrobiłam? Jak macie jakiś pomysł, to będę wdzięczna za pomoc :)
aktualizacja: Problem się rozwiązał, a właściwie rozplątał. Okazało się, że kilka rzędów niżej zaplątała mi się nitka wokół sznura między koralikami, po prostu tam utknęła i dlatego się pruło. Ale poprawiłam, ułatwiłam sobie początek i dodałam jednak te szare koraliki, potem będę się martwiła jak to schować :p Teraz brakuje mi tylko czasu, żeby zrobić ten sznur. Pozaczynałam parę rzeczy i kolejne chodzą mi po głowie, tylko skąd brać na to wszystko czas? Może ktoś ma pożyczyć, choćby godzinkę? :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz