środa, 26 stycznia 2011

Znów niedokończony

Postanowiłam pokazać zaczęty projekt, bo jakoś nie mogę zdecydować się na jego wykończenie. Jego problem ale i zaleta polega na tym, że jest dwustronny. Niebieski agat obszyty jest chabrowymi koralikami, które przy wewnętrznej krawędzi są  złote, a po drugiej stronie srebrne. Dlatego mam problem z wykończeniem, żeby pasowało do obu stron.






środa, 19 stycznia 2011

Na zamówienie

Jestem w trakcie robienie kilku projektów, ale pomyślałam, że dodam to już zrobiłam. Na zamówienie powstały kolczyki świderki i komplet z brązowo-miodowych "kwiatuszków", kolczyki takie pojawiły się już wcześniej.



poniedziałek, 17 stycznia 2011

Sznurki na szydełku

Tym razem zainspirowana przez Panią Ewę: koralikarnia - Ewa Walczak postanowiłam wypróbować metodę robienia sznurów z koralików, ale na szydełku. Muszę się przyznać, że szydełko trzymałam w ręce po raz drugi w życiu :P Wspomniałam o nim w drugim poście: Ach te początki! Niestety nie zamieściłam fotki. Ale zaraz zrobię i nadrobię niedopatrzenie. Jednak się pomyliłam to był trzeci raz, bo na szydełku zrobiłam wcześniej 2 sznurki. Żółty jest mój (powstał na kursie biżuterii), a niebieski zrobiłam na sprzedaż. Jeszcze nie doczekał się zainteresowania. Wybaczcie jakość zdjęć, ale robiłam przed chwilką na szybko, są raczej mało pomysłowe.






W tej technice oplatało się sznurek wokół dwóch pozostałych dodając niekiedy koraliki.

Tym razem najpierw nawleka się koraliki na włóczkę bądź nitkę (to już trudniej się robi, ale warto się pomęczyć), a dopiero potem formuje się za pomocą szydełka linkę z wybranej przez siebie ilości koralików. Ja zrobiłam z 6. Zasady techniki podejrzałam na YouTubie. A Pani Ewa zainspirowała mnie do jej szukania, robi bardzo ładne sznury i wkomponowuje je w naszyjnik, dodając inne elementy.

Pierwsza próba to drewniane koraliki, dość duże 4-5mm, nie mierzyłam. Nawlekłam je na znalezioną w szafie włóczkę, nawet w pasującym kolorze. Pierwsze kółko jakie się tworzy, by powstał zaczątek sznura, robiłam chyba z 10 razy! Co najmniej. Bardzo trudno było zacząć, wszystko uciekało i plątało się niemiłosiernie. Drugi rząd też pozostawiał wiele do życzenia. Ale w miarę robienia kolejnych rzędów sznur nabierał wyglądu. Bardzo ważne jest trzymanie luźnej nitki, tej z kłębka czy szpulki, w odpowiednim miejscu, jakby zawsze na górze robótki. Dlatego miałam kłopoty na początku, nie zwracałam na tę nitkę zbytniej uwagi. Ale się udało. Aha, zrobiłam dwukolorowy, bo przy jednym kolorze gubiłam się gdzie mam teraz "wbić" szydełko. Ale wszystko przede mną :)




Drugi to już odważniejsza próba. Nawlokłam dwa kolory koralików z połyskiem w rozmiarze 3mm na nitkę, której używam do haftu koralikowego. Tym razem początek zajął mi jeszcze więcej czasu, energii i przyznaje nerw także. Nie mogłam wykonać początkowego rzędu, a jak już się udało nie wiedziałam który koralik jest który, bo zamiast kółka miałam plątaninę nitek. Jak widać, jednak doszłam do tego co jest czym i z 1.5m nawleczonych koralików na nitkę powstało 25cm sznura (z 6 koralikami w jednym rzędzie). Jeszcze do końca nie wiem jak go wykorzystam, bo na bransoletkę jest za długi, ale kolorami pasuje do projektu z haftu koralikowego, którym zajmę się w niedługim czasie, więc może go tam wpasuję.




Niewątpliwą zaletą tej techniki jest jej szybkość. Jak już się opanuje, gdzie która nitka ma się znajdować, gdzie wbić szydełko i jaki koralik jest następny, to idzie migiem. Wada jest taka, że trzeba przewidzieć ilość koralików jakie będą nam potrzebne, bądź nawlec ich więcej  na wszelki wypadek, bo właśnie najpierw nawlekamy je, a potem szydełkujemy. Nie ma ich potem jak dodać, no chyba że się utnie nitkę (innego sposobu nie znam, ale może da się coś zrobić...). Dość żmudne jest ich nawlekanie, bo potrzeba ich sporo, co przecież zależy od wielkości koralików i ich ilości w rzędzie, czyli grubości sznura.

Gdyby ktoś miał problem ze znalezieniem DOBREGO wideo z tą techniką, to bardzo proszę, podam dwa. Na pierwszym lepiej widać koraliki (są ogromne!), a na drugim jak zacząć robótkę (oba po angielsku, ale wszystko widać). Powodzenia!

niedziela, 9 stycznia 2011

"Noworoczne" projekty

Nowy rok już na dobre się rozpoczął i czas pochwalić się nowiutkimi projektami.

Pierwsze będą kolczyki, które zrobiłam na świąteczny prezent dla przyjaciółki. Zielono-fioletowe, bo to są jej ulubione kolory (przynajmniej w tej chwili :P). Peridot obszyty drobnymi koralikami ściegiem cegiełkowym (zwanym też murkiem - brick stich). Po dwa odcienie zielonego i fioletowe ułożone w kręgi. Lekkie, dość duże i na biglach olbrzymach - czyli takie jak lubi. Spotkały się nie tylko z jej zachwytem, ale zrobiły również furorę w pracy, wszystkie koleżanki jej zazdrościły. Dość przechwałek. Nie o to przecież chodziło...




A teraz coś zupełnie nowego! Spróbowałam zrobić pierścionek na święta, dla siebie. Wyszło ładnie, ale mimo ciągłego mierzenia, zrobiłam za duży. Na szczęście pasuje na mamy palec, więc praca nie pójdzie na marne. Podoba się i już parę osób miałoby na niego chrapkę.



Niebieski środek, czarne drobne koraliki i galwanizowane w kolorze starego złota, które niestety strasznie się wycierają. Ale pierścionek ma swój urok nawet, mimo zmiany koloru koralików.

Kolejny będzie zwariowany naszyjnik w 4 kolorach. Zakręcony obszyty środek i spiralna linka w tych samych odcieniach. Dość zwariowany, no ale ładnie się mieni...







Kolejny nowy eksperyment - broszka. Prosta forma, ale w ładnym kolorze z agatem w miodowym odcieniu. Całość w nieco egipskim klimacie, tak mi się skojarzyło. Wykończyłam ją agrafką w złotym kolorze. Myślę, że może się podobać.






Na koniec dwa zaczęte projekty. Jeden już trochę leży, brak mi weny na wykończenie. Bordowo-żółty jaspis mokait obszyty drobnymi żółtymi koralikami oraz bordowymi kamieniami fasetowanymi (prawdopodobnie jest to awenturyn czerwony, ale nie mam pewności). Frędzel poza tymi samymi kulkami zawiera jeszcze marmur red line.


I już całkiem ostatni. Zainspirowany naszyjnikiem podpatrzonym w programie Trinny i Susannah ubierają Belgię. 


Szklany kamyczek obszyłam wieloma rzędami koralików od złota, czerwieni, poprzez granat i koncząc znów na złocie. Powyżej drugi żółty kamyczek, tym razem płaski, jak się kiedyś naszywało na jakże "twarzowe" swetry itp. Obszyłam również złotymi koralikami. Zastanawiam się czy nie dodać mu krótkich frędzli z dużymi kulami, jak zakładał pierwotny projekt, ale ciężko mi się zdecydować. Chciałam powiesić go na łańcuszku... może czarnym...



I na razie to tyle. Ale głowę znów mam pełną pomysłów. Do tego jeszcze siostra prosiła mnie o kilka projektów dla niej, już prawie obmyślone. Kolejne, zainspirowane książką "Klejnoty świata", czekają w zeszycie aż wymyślę jak je wykonać z moich koralików. Na pewno wypróbuję również nowe ściegi, obejrzałam sporo filmików na YouTubie i stron z opisami ściegów, także znów spróbuję czegoś nowego, żeby nie znudziła mi się dłubanina. Szkoda tylko, że jeszcze nikt nie wymyślił trafnego odpowiednika angielskiego słowa BEADING, bo przecież nie da się koralikować :P
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...